Slovak International Air Fest - SIAF 2015
Każdego roku miłośnicy awiacji mają możliwość zakończenia wakacyjnych wojaży mocnym lotniczym akcentem. W ostatni weekend sierpnia w słowackiej miejscowości Sliač odbywa się bowiem SIAF - coroczna impreza lotnicza, która w roku 2015 miała miejsce w dniach 29-30 sierpnia. Jeśli chodzi o rozmach i park maszyn prezentujący się w powietrzu, słowackie air show nie mogło się oczywiście równać z polskimi pokazami w Radomiu, jednakże kameralność samej imprezy, jak również podejście organizatorów do tematu organizacji całego przedsięwzięcia, nie pozwalało ominąć tego wydarzenia.
Jednym z głównych punktów programu, jakże istotnym dla nas - Polaków, był "pojedynek" dwóch Migów 29. Oprócz maszyny gospodarzy, na niebie w Sliač pojawił się bowiem polski Mig 29 z Adrianem Rojkiem na pokładzie, który nie tylko zaprezentował, słynny już na całym świecie, efektowny "low pass" tuż po starcie, ale także figurę "dzwon", którą wcześniej mogliśmy już zobaczyć w Radomiu. Pokaz jego słowackiego kolegi nie obfitował w takie fajerwerki, więc pomimo równie dynamicznego show w jego wykonaniu, połączonego z użyciem flar, występ Słowaka subiektywnie ocenić musimy niżej, niż polskiego pilota.
W Sliač zaprezentować miał się również szwedzki Saab JAS 39 Gripen. Niestety na skutek awarii samolot nie wystartował przez cały weekend. Organizatorzy postarali się jednak, aby Gripenów nie brakło na niebie w czasie trwania SIAF. Dzięki ich staraniom w niedzielę tuż nad lotniskiem pojawiała się... para dyżurna czeskich Gripenów, na skrzydłach których dostrzec można było bojowe pociski powietrze - powietrze Sidewinder. Jak można się spodziewać, samoloty te nie wykonywały akrobacji. Po wykonaniu kilku przelotów powróciły do macierzystego kraju.
Nie zawiódł natomiast belgijski F-16. Jego niezwykle dynamiczne show, stojące od lat na bardzo wysokim poziomie, w połączeniu ze smugaczami oraz pokaźnymi ilościami wyrzucanych flar dało w sumie niesamowite widowisko, które bardzo spodobało się przybyłym widzom. Jeśli dołączymy w tym miejscu inny belgijski zespół, prezentujący się na śmigłowcu Agusta A109, to okaże się, że była to najbardziej rozświetlona nacja w trakcie całego SIAF.
Osobny akapit poświęcić należy człowiekowi, którego niezmiennie możemy podziwiać w tracie trwania kolejnych edycji SIAF. Zoltán Veres, bo o nim tu mowa, dzięki swoim popisom wykonywanym przy zerowej wręcz wysokości mógłby śmiało zostać nazwanym "Nocnym Koszmarem Urzędu Lotnictwa Cywinego". Recenzja jego wyczynów zawiera się w trzech krótkich słowach: szybko, nisko, dynamicznie. Jak się okazuje, swoje spektakularne manewry Zoltán wykonuje nie tylko nad pasem startowym. Gdy w sobotę, nadlatując w kierunku publiczności zniknął nagle za (dość niskimi) drzewami, po czym pojawił się w całkiem wąskim przesmyku między nimi, byliśmy przekonani, że ten doskonały pilot popełnił błąd, który mógł zakończyć się nieszczęściem. Jednak gdy kolejnego dnia powtórnie zobaczyliśmy identyczny wręcz manewr, byliśmy już pewni - o żadnym błędzie nie mogło być mowy. Obserwowaliśmy po prostu niezwykły kunszt pilotażu, połączony z niesamowitą precyzją i opanowaniem pilota.
W tym miejscu należy również chylić czoła przed organizatorami, którzy zaufali pilotowi i pozwolili na tak spektakularne manewry. Czy w Polsce taki pokaz byłby możliwy?
Bardzo ciekawie zaprezentował się North American P-51D Mustang, na którego śmigle doskonale widać było wpływ wyjątkowo upalnej, słonecznej pogody i związanego z tym bardzo suchego powietrza.
Oprócz wymienionych wyżej atrakcji nie zabrakło oczywiście przelotów samolotów Słowackich Sił Powietrznych, spadochroniarzy, czy przykładowo policyjnego śmigłowca Bell 429. Miłą dla oka ciekawostką było lądowanie, a następnie start czarterowego Boeinga 737-300 w bardzo ciekawym malowaniu.
Oprócz pokazów w powietrzu, jak zwykle przygotowana została wystawa statyczna, na której królowały dwa samoloty F-15. Pomimo upiornego wręcz upału (temperatura powietrza dochodziła do 35 stopni Celsjusza), dzięki dobrej organizacji i wyrozumiałości służb porządkowych, które pozwalały wnieść na teren pokazów praktycznie dowolną ilość napojów i sprzętu, była to bardzo udana impreza, którą na pewno odwiedzimy ponownie w przyszłości.