IV Festyn Lotniczy Ostrów 2014
Dobra passa musi się kiedyś zakończyć. O ile w trakcie trzech poprzednich edycji festynu pogoda była sprzymierzeńcem organizatorów, tak w tym roku postanowiła stać się wrogiem numer jeden. Już od samego początku prognozy były złe. Zapowiadanane opady wieloskalowe oznaczały ryzyko niemożności przeprowadzenia imprezy, a sobotnie oberwanie chmury zdawało się ostatecznie przypieczętować los tegorocznej edycji. Mimo, iż w trakcie dnia opady stopniowo ustawały, wciąż nie było wiadomo, czy stan pasa startowego umożliwi jakiekolwiek operacje lotnicze. Wreszcie wieczorem pierwsze samoloty wzniosły się w powietrze, a organizatorzy postanowili, iż festyn ruszy pełną mocą od niedzielnego rana.
W niedzielę pogoda była już łaskawsza. Prognozy nie zapowiadały opadów w ciągu dnia. Przechodzący front uniemożliwił jednak przybycie sporej ilości załóg, przez co program festynu uległ pewnemu okrojeniu. Ponieważ jednak nieobecni głosu nie mają, skupmy się na uczestnikach, którzy nie wystraszyli się nadmiaru wody.
Jako jeden z pierwszych w niebo wzniósł się holenderski pilot Red Bull Air Race, latający Extrą 300L, Frank Versteegh. Był to jego debiut imprezie w Michałkowie. Tuż po nim zaprezentował się, dobrze już znany publiczności, Artur Kielak, zasiadając za sterami charakterystycznego XA-41 o osobliwej rejestracji SP-EED. Obserwując podniebne ewolucje tego pilota, który na co dzień dowodzi Boeingami 737, nietrudno zrozumieć, czemu stał się ulubieńcem publiczności i co roku gości na ostrowskim festynie.
Po dawce emocji związanych z podziwianiem akrobacji solowych przyszedł czas na prezentację zespołową. The Flying Bulls Aerobatic Team, bo o nim tu mowa, gościł już raz na festynie w Michałkowie w 2012 roku i zebrał bardzo przychylne recenzje. Grupa miała przybyć na teren pikniku już w sobotę, jednakże natrafiwszy na swej drodze na front, zmuszona była zawrócić. Ostatecznie udało się to w niedzielę rano. Aby wynagrodzić sobotnią absencję, "Bullsi" zdecydowali się zaprezentować w powietrzu aż dwa razy. Publiczność po raz kolejny doceniła zespół prowadzony przez charyzmatyczną Radkę Machovą, gotując mu prawdziwą owację tuż po pokazie.
W Michałkowie nie mogło zabraknąć niekwestionowanego mistrza akrobacji lotniczej, litewskiego pilota Jurgisa Kairysa, który w tym roku swe nieprzeciętne umiejętności prezentował na samolocie Su-26. Występy Litwina nie ograniczały się jedynie do pokazów solowych. Po raz pierwszy w Polsce można było zatem zobaczyć niecodzienny duet Jurgisa wraz z samolotem rolniczo - pożarniczym PZL M18 Dromader. Pokazy w parze najwyraźniej spodobały się Kairysowi, gdyż niedługo potem w podobnym duecie zaprezentował się wraz z Arturem Kielakiem.
W trakcie festynu na niebie pojawiła się jeszcze jedna Extra 300. Za jej sterami zasiadał 9-krotny Mistrz Polski w Akrobacji Samolotowej, pilot Robert Kowalik, który na co dzień, tak jak Artur Kielak, również jest kapitanem samolotów pasażerskich. Ponadto możliwości maszyny Silvaire Phantom 2 zaprezentował pilot Jacek Osiński.
Swoją obecność na tej edycji festynu zaznaczyły również Wojska Lądowe. Z 56. Bazy Lotniczej w Inowrocławiu przybyły bowiem dwa helikoptery Mi-24, które dały doskonały pokaz w powietrzu. Równie ekscytujące (a może nawet bardziej) było pożegnanie "hokejów" z Michałkowem. Po przedefiladowaniu przed publicznością i pokłonieniu się, helikoptery wykonały przelot na niskim pułapie przy dużej prędkości, wzbudzając tym trudny do opisana zachwyt u widzów. Trzeba przyznać, iż żołnierze zrobili wszystko, by na długo zapisać się w pamięci przybyłych na lotnisko gości.
IV Piknik Lotniczy Ostów 2014 był bez wątpienia imprezą udaną. Organizatorzy udowodnili, że chcieć, to znaczy móc, a stanowczością w dążeniu do założonego celu można prezwyciężyć wszelkie przeciwności losu. Z niecierpliwością czekamy na jubileuszową, piątą eycję festynu, mając nadzieję, że tym razem pogoda będzie znowu łaskawa.