III Festyn Lotniczy Ostrów 2013
Pierwsza edycja festynu „Lotnisko Bliżej Miasta” była wielkim sukcesem. Druga otrzymała tytuł najlepszej imprezy lotniczej roku 2012, wysoko zawieszając poprzeczkę dla kolejnej, organizowanej w dniach 18-19 maja 2013 roku. Organizatorzy zapowiadali, iż dołożą wszelkich starań, aby tegoroczna edycja stała na co najmniej takim samym poziomie, jak poprzednie. Czy dotrzymali obiecanego słowa?
Szybko okazało się, iż zadanie to będzie wyjątkowo trudne do zrealizowania. Ze względu na trudne warunki atmosferyczne nad Michałkowem nie pojawiły się samoloty szturmowe Su-22. Nie pojawiła się również zapowiadana na wystawie statycznej „Bryza” z 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu, ani śmigłowce Marynarki Wojennej. Co więcej, do skutku nie doszedł także udział Grupy Akrobacyjnej "Żelazny". Lista atrakcji zapowiedzianych w Michałkowie uległa zatem znacznemu uszczupleniu. Możliwość powtórzenia sukcesu poprzednich edycji stanęła zatem pod dużym znakiem zapytania.
Szczęśliwie dla festynu znaleźli się piloci, którzy wzięli na swoje barki ciężar zrekompensowania publice braków programowych. Prym wśród nich wiódł głównie Mistrz Polski Akrobacji Samolotowej z 2011 roku - Artur Kielak, który od tego roku prezentuje swoje umiejętności na samolocie XtremeAir XA-41. Niezwykłe możliwości samolotu, a także nietuzinkowe umiejętności pilota publiczność mogła podziwiać wielokrotnie, gdyż każdego dnia pan Artur startował do pokazu kilkukrotnie. Obserwując wyczyny Kielaka można było dojść do wniosku, iż za nic ma sobie obowiązujące prawa fizyki, a prawo powszechnego ciążenia Newtona w ogóle go nie dotyczy.
Nie mniej aktywny był, znany już dość dobrze w Michałkowie, Jurgis Kairys. Mimo, iż zapowiadany był na samolocie Su-26, swe umiejętności prezentował na samolocie własnej konstrukcji, którym jest Juka. Szkoda jedynie, iż wysoko ustalone progi minimów zmuszały do wykonywania akrobacji na dość dużych wysokościach w znacznej odległości od publiczności.
Na tegoroczną edycję Festynu Kairys nie przyleciał sam, lecz w towarzystwie Ioana Postolache'a oraz Dana Stefanescu - pilotów latających na samolotach Jak-50, którzy prezentowali się w powietrzu w duecie, a także razem z Kairysem. Specjalną atrakcją przygotowaną na sobotę był ich wieczorny pokaz specjalny, połączony z efektami pirotechnicznymi.
Po raz pierwszy w Polsce zaprezentowała się Słowacka grupa Retro Sky Team, prezentująca swój program na samolotach stylizowanych na maszyny z okresu drugiej wojny światowej. W podniebnych potyczkach udział brały Zliny 226 i 526, Jak-52, AN-2 oraz Polikarpow PO-2, popularnie zwany Kukuruźnikiem. Słowaccy piloci przygotowali swój program bardzo starannie. "Trafiony" samolot najpierw wypuszczał strugę dymu, po czym znikał za linią drzew, symulując w ten sposób zestrzelenie. Pokaz uzupełniały naziemne efekty pirotechniczne. Dodatkowo w sobotę toczyły się równolegle potyczki na ziemi.
Pokazy zespołu nie ograniczały się jedynie do inscenizacji walk powietrznych. Słowaccy piloci zaprezentowali również swoje umiejętności latania zespołowego, wykonując kilkanaście przelotów czterema Zlinami w różnych formacjach.
Pomimo, iż zapowiadany przelot pary Su-22 nie doszedł do skutku, publiczność zgromadzona w Michałkowie doczekała się samolotu Sił Powietrznych RP. Kwadrans przed godziną dziewiętnastą w sobotę na niebie pojawił się samolot transportowy C-295 CASA z 8. Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie, który wykonał kilka przelotów nad lotniskiem.
W czasie festynu nie zabrakło również pokazu samolotu PZL M18 Dromader. W latach poprzednich prezentowana była wersja gaśnicza, w tym roku przedstawiono widzom wersję uzbrojoną w aparaturę z rozpylaczami ciśnieniowymi do zabiegów opryskiwania.
W powietrzu zobaczyć można było jeszcze samolot Pitts S-2C, którym ze Słowacji przyleciał do Polski Dušan Šamko, a także napędzany śmigłem pchającym polski motoszybowiec SZD-45 Ogar, który produkowany był w latach 1973-1979.
Ciekawą konstrukcją był samolot Carbon Cub SS. Ten amerykański samolot napędzany czterocylindrowym silnikiem Lycoming o mocy 180 koni mechanicznych jest zdolny wystartować z pasa o długości zaledwie 20 metrów. Co więcej, może operować w trudnych warunkach atmosferycznych, takich jak wysoka temperatura, oraz na wysokościach o zmniejszonej gęstości powietrza.
Równie ciekawie prezentował się Zlin Z-37 Čmelák. Ten rolniczy samolot wyprodukowany został w Czechosłowacji, gdzie służy głównie do oprysku upraw. Pomimo, iż na ziemi wyglądał dość pokracznie, w powietrzu prezentował się wyjątkowo okazale, wzbudzając powszechną sympatię.
Inną interesującą konstrukcją jest bez wątpienia wiatrakowiec, który swoim wyglądem przypomina nieco helikopter. Niewiele osób wie, iż jego wirnik nośny nie jest napędzany silnikiem, lecz obraca się jedynie dzięki wykorzystaniu zjawiska autorotacji powstającego na skutek ruchu postępowego maszyny względem mas powietrza. Z tego też powodu wiatrakowiec, w odróżnieniu od śmigłowców, nie jest w stanie wykonać zawisu. Ruch postępowy zapewnia mu napędzane silnikiem śmigło typu pchającego. Ze względu na uproszczoną konstrukcję wiatrakowce są lżejsze, tańsze i łatwiejsze w obsłudze od śmigłowców. Z tego też względu znalazły uznanie w oczach Straży Pożarnej. Jako pierwsza weszła w posiadanie wiatrakowca Ochotnicza Straż Pożarna w Baranowie, która zaprezentowała swój egzemplarz w Michałkowie.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się, dostępne na wystawie statycznej, helikoptery Mi-24 oraz Mi-2 z 49. Bazy Lotniczej Wojsk Lądowych w Pruszczu Gdańskim. Szczególnie oblegany był ten pierwszy - chętni czekali w długich kolejkach, by móc przez chwilę zasiąść w jego kabinie. Dużą atrakcję stanowił również odlot maszyn, który nastąpił w niedzielę o godzinie siedemnastej.
Tegoroczną edycję, pomimo, iż nie udało jej się pokonać poziomu z lat poprzednich, należy ocenić pozytywnie. Co prawda absencja kilku zaproszonych gości wpłynęła negatywnie na różnorodność prezentowanych maszyn, lecz, szczególnie w sobotę, organizatorzy postarali się, aby brak zapowiedzianych atrakcji nie spowodował nadmiernych przestojów w czasie pokazów w powietrzu. Nie można zapominać, iż impreza ta ma formułę festynu, a nie pokazów lotniczych. Organizatorzy zadbali więc o różne atrakcje, nie tylko lotnicze, tak, aby całe rodziny mogły ciekawie spędzić czas na lotnisku w Michałkowie. Oczywiście nie można nie wspomnieć o wpadkach, jakie przytrafiły się organizatorom. Wiele osób narzekało na komentatora, który nie posiadał żadnej wiedzy z dziedziny lotnictwa. Problemem była też służba porządkowa, która nie potrafiła udzielić żadnych informacji, zwłaszcza w obliczu zmian programowych. Te niedociągnięcia można jednak łatwo poprawić przy okazji następnej edycji, która, miejmy nadzieję, odbędzie się w przyszłym roku.