Luchtmachtdagen 2011
Rok 2013 dla holednerskich sił powietrznych jest szczególnie istotny. Wypada w nim bowiem okrągła rocznica 100 lat lotnictwa wojskowego. W tym samym roku, 14 i 15 czerwca, w bazie Volkel Holendrzy organizują kolejną edycję pokazów lotniczych Luchtmachtdagen. Biorąc pod uwagę zbliżające się święto, a także rozmach, z jakim przygotowywane były poprzednie edycje holederskiego airshow, należy spodziewać się wyjątkowej imprezy lotniczej, która na długo pozostanie w naszej pamięci. W oczekiwaniu na to wydarzenie, przypominamy w skrócie emocje, jakie towarzyszyły nam w Holandii w 2011 roku.
Luchtmachtdagen organizowane jest w piątek i sobotę. Nie inaczej było dwa lata temu, kiedy to pokazy odbywały się w dniach 16-17 września w bazie wojskowej w Leeuwarden. Holendrzy znani są z doskonałego przygotowywania tego typu imprez. Tak też było w 2011. Aby usprawnić dojazd, przygotowane zostały duże parkingi na przedmieściach Leeuwarden, skąd odjeżdżające co pięc minut (bądź po zapełnieniu się miejsc siedzących) autobusy zawoziły wszystkich tuż pod bramy lotniska. Następnie należało pokonać pieszo dystans około kilometra, by dojść do wystawy statycznej i drugie tyle, aby podejść do barierek odgradzających widownię od pasa startowego.
To, co decyduje o jakości każdego airshow to oczywiście różnorodność maszyn prezentowanych w powietrzu, a ta była imponująca. Na niebie prezentowały się więc śmigłowce, grupy akrobacyjne i oczywiście "palniki". Ogranizatorzy postarali się, aby prócz maszyn, które często można podziwiać na europejskich pokazach, pojawiły się również te, które na niebie widuje się rzadziej.
Oficjalny blok pokazowy rozpoczynał się o godzinie 9:00. Podziwiać w nim można było m.in. włoskiego MB339, francuskiego Alpha Jet, śmigłowce BEA Hawk i Agusta A109 i inne.
Demo Air Power poprzedzone było przerwą, która dla wielu widzów stała się dobrą okazją do skorzystania z toalet, lub zrobienia zakupów na stoiskach z pamiątkami, bądź posiłkami. Wszyscy, którzy rzucili się w wir zakupów przeoczyć mogli jednak wizytę gościa specjalnego, który a tym czasie pojawił się nad lotniskiem. Boeing E-3 Sentry (AWACS), bo o nim mowa, wykonał dwa niskie przeloty nad pasem startowym.
W Leeuwarden w powietrzu nie mogło zabraknąć gospodarzy imprezy. Jako pierwszy na niebie pojawił się AH-64D Apache Demo Team, stacjonujący na codzień w bazie Gilze-Rijen. Widok charakterystycznie pomalowanego śmigłowca, który kręcąc beczki wyrzuca pióropusze flar, każdemu pozostał w pamięci na długo. Tuż po nim w niebo wzbił się "pomarańczowy lew", którego pilotem był wówczas Tobias "Hitec" Shuttle. Tak jak w przypadku dema begijskiego, w 2012 roku stery holenderskiego F-16 przejął nowy pilot - Stefan "Stitch" Hutten.
Dodatkowo w Holandii zaprezentowane zostały dwa ciekawe przeloty. W pierwszym z nich, w szyku pojawiły się maszyny używane w holenderskich siłach powietrznych, a więc AH-64 Apache, F-16 oraz Hawker Hunter.
W drugim przelocie formację tworzyły trzy samoloty F-16: holenderski, belgijski oraz turecki.
Kolejną gratką był występ fińskiego F-18 Hornet. Należy zaznaczyć, iż w 2011 roku był to jedyny występ tego dema w Europie.
Kolejnym ciekawym gościem był, założony w 2001 roku i stacjonujący w Royal Naval Air Station Yeovilton w Somerset, zespół Black Cats, używający śmigłowców Westland Lynx HMA.8
Nie można również zapomnieć o fantastycznych pokazach solowych w wykonaniu włoskiego Typhoona, polskiego Miga 29 oraz tureckiego F-16.
Pokazy lotnicze to jednak nie tylko prezentacje w powietrzu. W Leeuwarden dostępna była również bogata wystawa statyczna, o sile której nie decydowały jednak licznie zgromadzone statki powietrzne. Holendrzy zdecydowali się bowiem pokazać odwiedzającym, jak wygląda ich sprzęt "od kuchni". Udostępniono z tego względu wystawy prezentujące poszczególne elementy wyposażenia samolotów. Zobaczyć można było broń wykorzystywaną w samolotach F-16, zapoznać się z działaniem fotela wyrzucanego, czy systemu sterowania samolotem, dokładnie obejrzeć silnik odrzutowy. Na licznych stoiskach prezentowały się firmy i instytucje współpracujące z wojskiem. Ogromne wrażenie robiła osobna wystawa prezentująca elementy wyposażenia statków powietrznych, które uległy w powietrzu zderzeniu z ptakami. Jeśli dodać do tego możliwość zadawania nieograniczonej wprost ilości pytań, otrzymaliśmy w sumie imprezę, która dawała możliwość weryfikacji oraz pogłębienia posiadanej wiedzy z dziedziny lotnictwa wojskowego.
Luchtmachtdagen była bez wątpienia jedną z lepszych imprez lotniczych w 2011 roku. Pomimo, iż dostępna była doskonałej jakości relacja on-line w Internecie, warto było przejechać grubo ponad tysiąc kilometrów, by być tam na miejscu. Pod każdym względem impreza przygotowana była wzorowo. Biorąc pod uwagę rozmach, jakim kierują się Holendrzy przy organizacji pokazów, a także pamiętając o przypadającej w tym roku rocznicy, należy się spodziewać w Volkel imprezy wybitnej, którą koniecznie należy uwzględnić w tegorocznych planach wyjazdowych.