Tryptyk środowiskowy
Część trzecia - Konfrontacja
Jak się okazuje, nasze środowiskowe rozważania sprowokowały do przemyśleń. Na redakcyjną skrzynkę otrzymaliśmy wiele maili, w których opisujecie swoje historie. Wszystkim serdecznie dziękujemy i cieszymy się, że ogromna większość z Was rozumie potrzebę współpracy na rzecz rozwoju naszego hobby.
Decydująca rozgrywka czyli autobus marzeń.
Okazja była nielicha. Po kilku latach oczekiwań i wielu miesiącach opóźnień w spotterskim środowisku zawrzało. Wreszcie podano oficjalną datę prezentacji pierwszego „polskiego” Boeinga 787. Pewnym się stało, że tego dnia cała lotnicza Polska zawita na warszawskie Okęcie, że wszyscy mniej lub bardziej znani i lubiani będą stać obok siebie i będą podziwiać to debiutanckie cacko.
Następnego dnia kiludziesięcioosobowa grupa spotterów z całej Polski miała przyjemność zwiedzić nową maszynę od środka. Całe spotkanie zorganizowane przez Polskie Linie Lotnicze LOT przy współpracy z Portem Lotniczym im. Chopina w Warszawie odbyło się na jego terenie, w pobliżu hangarów, do których wszyscy zwiedzający zostali przewiezieni specjalnymi autokarami. Sama podróż w obie strony zajęła tak naprawdę niecałe dziesięć minut, ale to właśnie w tym autokarze doszło do prawdziwej spotterskiej konfrontacji.
Co tu dużo ukrywać, wśród kilkudziesięciu pasażerów mocną grupę stanowili „screenerzy”. Żeby było sprawiedliwie, byli to przedstawiciele kilku polskich galerii lotniczych i stron internetowych. Naprzeciw nich, a w zasadzie obok, siedziała równie liczna grupa „spotterów” z całej Polski, od morza po same Tatry. Wszyscy zwarci i gotowi do bezkompromisowej akcji. Mogłoby się wydawać, że takie zagęszczenie obu skonfliktowanych ponoć ze sobą ugrupowań zakończy się ogromną awanturą, ale potwierdzałoby to jedynie zaściankowość i zakompleksienie, dlatego też jako osoba będąca częścią wspólną obu tych zbiorów wsiadałem do wspomnianego autobusu zaskakująco spokojny. Wiedziałem, że wyjątkowość sytuacji rozładowana w odpowiedni sposób przez najzabawniejsze jednostki zakończy się sukcesem. Wiedziałem, że dowcipy na temat błękitnego nieba i nudnej serii wpłyną lepiej na całą wycieczkę, niż obdrapywanie podsufitki zadartym nosem. I rzeczywiście.
Mimo fatalnej pogody, kiepskiego ustawienia, wszechotaczającej ciasnoty wycieczka się udała. Każdy z bliska przekonał się jaka jest nowa jakość Boeinga, czym zaskakiwani będą przez najbliższe lata mieszkańcy Jackowa wracający na stare śmieci. Trafił się również bonus w postaci kołującego Airbusa 330 z Prezydentem Francji na pokładzie. Najważniejsze jednak, że wszyscy się dobrze bawili, że wysiadali z omawianego wcześniej autokaru uśmiechnięci. Można powiedzieć: tacy sami.
Make peace no war.